Blog

Wspomnienia


Co kapitanowie Kubryka robią zimą?

22.02.18, 12:00

Przygotowują się do sezonu: jeżdżą na nartach, pokonują Horn, rozmyślają o rejsach na żaglowcach, wspominają rejsy na ciepłych morzach. Jednak są też tacy, którzy w tym czasie zajmują się szkutnictwem i remontują swój jacht.

 

Jednak są też tacy, którzy w tym czasie zajmują się szkutnictwem i remontują swój jacht. Wojtek Płachecki powoli zbliża się do końca remontu swojego drewnianego jachtu z lat 60-tych. Zakupił go w 1980 roku w Nieporęcie. Według niepotwierdzonych źródeł konstrukcja nazywa się Freja. Kadłub wykonany ze słomniki laminowanej. Jacht przechodził wiele modernizacji i był przebudowywany w zależności od potrzeb.

Zapraszamy do obejrzenia wyjątkowych zdjęć, pokazujących kawałek wspaniałej historii. Być może podczas jednego z rejsu po Bałtyku, namówicie Wojtka na opowieści o „Jolce”.

 
 

Jolka w latach osiemdziesiątych

 
 
 

Mazury - dawno, dawno temu

 
 
 

Binduga

 
 
 

Nowe pokolenie żeglarzy

 
 

Jolka w marinie

 
 
 

Jacht w latach swojej świetności

 
 
 

Wojtek Płachecki

 
 
 

Wilki mazurskie

 
 
 

Doprowadzenie drewnianego jachtu, który ma prawie 60 lat, do stanu dawnej świetności wymaga ogromu żmudnej i ciężkiej pracy. Jedna zima to zdecydowanie za mało czasu. Trzymamy kciuki za Wojtka! 

 
 
 

Nadbudówka Jolik dzisiaj

 
 
 

Prace nad zejściówką

 
 
 

Nowe jskółki 

 
 
 

Jeszcze dużo pracy przed Wojtkiem

 
 
 

Wojciech Płachecki
tekst z 21.02.2018 r.

Wojtek Płachecki jest sprawdzonym kapitanem i instruktorem Kubryka od pięciu lat. Jedną z wielu zalet Wojtka jest szkutnicza pasja, którą wykorzystuje w trakcie remontu prywatnego jachtu. W trakcie naszych rejsów i kursów Wojtek jest cierpliwym nauczycielem. To chodząca skarbnica wiedzy, z której warto w trakcie rejsu czerpać pełnymi garściami. 

 
 
 

Podobne wpisy

Zobacz wszystkie »

W owocowym rytmie - czyli Karaiby z Kubrykiem

Smak papai, marakui i ananasa. Awokado, które można jeść samą, łyżeczką, jak najlepszy deser i mango, którego prawdziwy smak poznaliśmy dopiero w Clifton na Union Island. Świeży kokos, ociosany maczetą, abyśmy mogli wydobyć z niego to, co najlepsze.

Morze. Wyobraźnia kontra rzeczywistość.

Pierwszy rejs zostaje w pamięci na zawsze. Bo jak można zapomnieć ogromne zauroczenie, narodziny pasji?!